Najpierw masa, potem rzeźba. Zgodnie z powyższym założeniem przez ostatni pół roku (co najmniej) nabywałem kilogramów. Jednak jak zważyłem się w zeszłym miesiącu to lekko się wystraszyłem. najpierw masa. Sortuj wg: szacunów daty trafności wyszukiwania. Plan treningowy w domu. Post Trening dla początkujących . Czyli Najpierw masa potem rzeźba Nigdy nie narzekałem na masę mięśniową, wręcz przeciwnie. Ale strasznie słabe teraz te mięśnie, więc trzeba nad nimi popracować. A po co odżywka białkowa w diecie Nadleśniczy Nadleśnictwa Turek wprowadza do użytkowania regulaminy korzystania z dróg leśnych oraz dróg leśnych udostępnionych do ruchu publicznego. Treść regulaminów do pobrania poniżej. 1.1K views, 3 likes, 0 loves, 1 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from ŁAPA większa od ŁYDY: Najpierw masa potem rzeźba Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Administracja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za materiały dodawane przez użytkowników, którzy podczas rejestracji zaakceptowali regulamin serwisu. Jeśli uważasz, że materiał znajdujący się w naszym serwisie łamie prawo, bądź narusza zasady, możesz zgłosić ten fakt to administracji serwisu Kontakt Reklama Regulamin Polityka prywatności FitWiedza FitHumor Momencik, trwa przetwarzanie danych ... Berg Zasłużony Posty: 7370 Rejestracja: 05 lis 2016, 11:57 Lokalizacja: Kraków Drukarka: Lume, K8400, HC Evo x 2626 "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Wsadzałem do k8400 węglowe wałki, zamieniłem mosiężne ciężkie tulejki na małe igusy, ale pozytywny efekt był mniejszy niż ktoś zrobić podobny test? Potwierdzić lub zaprzeczyć wynikom? Niekoniecznie z k8400, podobnie może być w Bizerach, czy lekkich, sklejkowych Ulti. Załączniki FlameRunner, kapi dragonn Zasłużony Posty: 6325 Rejestracja: 12 gru 2016, 21:50 Lokalizacja: Opole Drukarka: LUME x 1487 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: dragonn » 22 lis 2017, 08:52 a TY się dziwisz że ja chcę z Evo zrobić czołga . BTW jeszcze wrzucę to ... ite-epoxy/ możliwe że pokuszę się o to też żeby wylać przestrzeń miedzy profilami (ściany).EDITJeszcze dodam że moim zdaniem poza masą ważny jest punkt ciężkości, dlatego np. mocowanie rolek filamentu na górę drukarki w Prusach to głupota . LUME PRO - mody: E3D Lite6 w bowden + Titan, silniki 42BYGHM809 mcxmcx Posty: 1997 Rejestracja: 09 kwie 2017, 21:32 x 221 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: mcxmcx » 22 lis 2017, 08:56 Akurat ciężka rolka tłumi drgania w Prusach bardzo ładnie. Niektórzy wieszają druga na zapas. Jeżeli przypadkiem podam ceny w GBP to sobie kolego, koleżanko, pomnóż razy pięć. dragonn Zasłużony Posty: 6325 Rejestracja: 12 gru 2016, 21:50 Lokalizacja: Opole Drukarka: LUME x 1487 Re: Postautor: dragonn » 22 lis 2017, 08:58 mcxmcx pisze:Akurat ciężka rolka tłumi drgania w Prusach bardzo ładnie. Niektórzy wieszają druga na pewny? zresztą nawet w masywnej LUME przy rolce u góry część wibracji była dodatkowo jak by ktoś chciał zaszaleć podobno żeliwo szare ma największe tłumienie drgań ... advantages `The graphite also gives gray iron an excellent damping capacity because it absorbs the energy and converts it into heat.` Ostatnio zmieniony 22 lis 2017, 09:06 przez dragonn, łącznie zmieniany 1 raz. LUME PRO - mody: E3D Lite6 w bowden + Titan, silniki 42BYGHM809 Berg Zasłużony Posty: 7370 Rejestracja: 05 lis 2016, 11:57 Lokalizacja: Kraków Drukarka: Lume, K8400, HC Evo x 2626 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: Berg » 22 lis 2017, 09:06 chyba nie da się tego jednym zdaniem podsumować. Rolka z filamentem może jest i ciężka ale zamontowana w sposób elastyczny, co może powodować że zamiast tłumić drganie to dokłada swoje wibracje w częstotliwości rezonansu uchwytumasa powinna być zamontowana na wysokości elementów ruchomych. W drukarkach z ruchomym stołem stół jest u dołu, gdzie zazwyczaj dół jest ciężki oraz blisko podarcia, co rozwiązuje kłopot. Drgania w X są większym problemem i coraz większym im wyżej. najlepsze jest obciążenie całej osi X o ile nie zaszkodzi to pracy trapezówkom. kapi Posty: 1069 Rejestracja: 18 sty 2017, 15:37 Lokalizacja: Zabrze Drukarka: Vertex 8400 x 227 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: kapi » 22 lis 2017, 11:38 w samej obudowie spróbuj wykręcić stopki i postaw obudowę na korku. te stopki w połączeniu z plastikami też wprowadzają drgania od mnie w czołgu będą zwykłe twarde kawałki gumy, by zrobić minimalną przerwę od obudowy do blatu. no i stół muszę wzmocnić "Don't find fault. Find a remedy." Henry FordStalowe K8400Phrozen Sonic Mini 4K Marcin3D Posty: 167 Rejestracja: 20 paź 2017, 17:59 x 4 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: Marcin3D » 22 lis 2017, 12:31 No to może zrobić wylewane z betonu konstrukcje ze zbrojeniem i polerowaniem powierzchni, waga byłaby odpowiednia Berg Zasłużony Posty: 7370 Rejestracja: 05 lis 2016, 11:57 Lokalizacja: Kraków Drukarka: Lume, K8400, HC Evo x 2626 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: Berg » 22 lis 2017, 14:50 właśnie o tym myślę. by wydrukować takie przykręcane kubełki a potem wypełnić je zaprawą MaxXxi47 Posty: 396 Rejestracja: 14 wrz 2017, 23:31 Lokalizacja: Bydgoszcz Drukarka: Tronxy X5S x 109 Kontaktowanie: Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: MaxXxi47 » 22 lis 2017, 15:26 Co ja czytam xD Betonowe drukarki 3D Ja swojego CoreXY-a chętnie przykręciłbym do ściany gdybym tylko miał je sensowne a nie wszędzie lichy karton-gips. DRAGON CUSTOMS McKee Zasłużony Posty: 2610 Rejestracja: 20 kwie 2016, 23:00 x 775 Re: "Najpierw masa potem rzeźba" czyli drgania obudowy i echo Postautor: McKee » 22 lis 2017, 19:16 MaxXxi47 pisze:Co ja czytam xD Betonowe drukarki 3D Żadna nowość. Koledzy piszą o betonie w podstawie ale kilka lat temu (bardzo niedawno albo całe wieki temu - zależy jak na to patrzeć, bo czas "w drukarkach" szybko leci) były konstrukcje w pełni z betonu (cała betonowa obudowa) - nie wiem czy to nasz rodzimy wynalazek był czy także gdzieś na świecie takie konstrukcje powstawały, ale na pewno zdjęcia są do znalezienia w Internecie (w ciemno można na stronach kieleckich wystaw szukać). WillingMagic Motto na dziś: "How may I abuse you?" Wróć do „Mechanika” Kto jest online Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości Pół kostki w biedrach… Jak widać na powyższym zdjęciu, Spartkowi się powodzi… Nie dość że jest, jak to mawiają moje koleżanki „dopalony, dokuczliwy” – z akcentem na „o”, to i życie towarzyskie kwitnie w najlepsze. Spartkowy brzuch bodajże mógłby zmieścić Czesława w całości, i nie jest to żadne świąteczne przejedzenie… Takowe przydarzyło się akurat w moim przypadku, co wyczytałam niegdyś w Spartkowym spojrzeniu. „Pańci to chyba z pół kostki siana w biedrach przybyło… Musimy nad tym popracować” – pomyślał sobie, odprowadzając mnie szyderczym spojrzeniem… Zauważyłam to i obiecałam poprawę… Oczywiście, po powrocie do domu natychmiast weszłam na wagę – i jak nic, prawie pół kostki! Ma się tę miarkę w oku! Wściekła na siebie, święta, urlopy i cały świat, postanowiłam zabrać się do pracy (no bo o żadnej diecie, w moim przypadku, nie ma mowy! Jak tylko pomyślę o diecie, natychmiast następne kilo w biedrach… – tak to działa). A zatem – nie pozostało mi nic innego, jak wziąć się w garść i codziennie, przez śnieg, lód i niepogodę, jechać do stajni. Pierwszego dnia, zdziwiony moją obecnością dwa dni pod rząd, Spartek ochoczo zszedł z pastwiska i podreptał na ujeżdżalnię. Czesiek, oczywiście, próbował zakłócić naszą idyllę, a to zagradzając drogę, a to kuląc uszy i popychając mnie głową, ale nic z tego! Powiedziałam „Czesław, musisz odejść!” i odszedł… Na ujeżdżalni akurat leżała warstwa białego puszystego śniegu, było więc miękko i przyjemnie – nareszcie mogliśmy popracować, nie obawiając się twardego, nierównego czy śliskiego podłoża. Pamiętacie nasze ze Spartkiem noworoczne postanowienia? Noworoczne Postanowienia by Irina & Spartan Otóż, wzięłam je sobie do serca… a biorąc pod uwagę owe „pół kostki siana w biedrach”, tym bardziej nie zamierzałam ich sobie odpuszczać. A więc trening pierwszego dnia zaplanowałam co do joty. Wiedziałam, że musimy popracować fizycznie – i nie miałam na myśli tylko Spartana. Daliśmy więc z siebie 100%, pracując na linie w kłusie i galopie. Tego dnia zapomnieliśmy o buntach, kłótniach i obopólnych pretensjach. Ja prosiłam konia o ruch, a ten za każdym razem odpowiadał mi pełnym zaangażowaniem i wręcz niespotykaną chęcią do pracy. Po raz pierwszy w życiu widziałam, że sprawia mu to przyjemność! Galopował miękko, lekko i żwawo, a ja czasem przyłączałam się do niego, wykonując swoje niezdarne, imitujące galop podskoki, co Spartek kwitował szyderczą miną i „zdziwionym uchem”, skierowanym w moją stronę. Było nam przyjemnie i wesoło tak razem skakać po zaśnieżonej ujeżdżalni! Na koniec tradycyjnie wykonaliśmy kilka ruchów bocznych i udaliśmy się w kierunku stajni na zasłużony podwieczorek. Smaczne pachnące musli z jabłkami już czekało na Spartka, uszykowane wcześniej w wiaderku. Ufff, co to był za dzień! Pełna wrażeń, uskrzydlona naszym nieoczekiwanym sukcesem, wracałam do domu, a Spartek odprowadzał mnie wzdłuż ogrodzenia padoku, kiedy już szłam do samochodu. Jedna jaskółka wiosny nie czyni No cóż, pomyślałam sobie następnego dnia, „Jedna jaskółka wiosny nie czyni!” Zazwyczaj na drugi dzień nie było już między nami tej iskry… Innymi słowy, kiedy przyjeżdżałam do stajni drugi dzień pod rząd, Spartek po prostu odmawiał zejścia z pastwiska. Ot, takie „Nie przeginaj, pańcia. Za dobrze znam was, człowieków, daj wam rękę, to urwiecie aż po łokieć!”. Dlatego na drugi dzień jechałam do stajni z wątpliwym entuzjazmem, a jednocześnie – z nadzieją i ciekawością, jak to dziś z nami będzie. I wiecie co? Było dokładnie tak samo, jak dnia poprzedniego, czyli i-de-al-nie! Spartan znów chętnie poszedł za mną od koni, pięknie pracował, cieszył się z każdej chwili, którą spędzamy razem. A trzeba powiedzieć, że w międzyczasie do stada dołączyła kolejna krowa – Jóźka! Rudo-miedziana piękność, gwiazda filmowa, podobno pracująca też w zaprzęgu i nawet pod siodłem! (Już mi się marzą wspólne z Jóźką tereny!). No i doszły mnie słuchy, że Jóźka, która miała iście zjawiskowe wejście do stada – z gonitwą za końmi, odpędzaniem ich od siana i nieustającą chęcią do zabawy z kopytnymi braćmi – ostatecznie upodobała sobie za kompana właśnie Spartka! Parę osób mówiło mi, że bawili się ze sobą na padoku (chyba Jóźka pchała Spartka przed siebie, wbijając mu delikatnie rogi w tłusty zadek, co najwyraźniej nie robiło na nim większego wrażenia). Osobiście nie widziałam, ale o zażyłości między nimi przekonałam się, kiedy następnego dnia znów wzięłam Spartka do pracy na ujeżdżalni, a Jóźka czekała na powrót kumpla bitą godzinę, stojąc i mucząc pod wyjściem z padoku. Dopiero po zmierzchu, kiedy odprowadziłam Spartka z powrotem do koni (a także do krów, byka i Cześka), Jóźka w asyście swojego przyjaciela opuściła wartę przy bramce. Tak że miłość międzygatunkowa w stadzie kwitnie! Już nie wiem, z jakiego to powodu zarówno osioł, jak i krowa upodobały sobie towarzystwo mojego rumaka… Może macie jakieś pomysły? Bo ja naprawdę nie wiem… No jeszcze rozumiem – Czesiek. Ale kolejna taka przyjaźń? Miło mi ogromnie, ale sama nie wiem, co o tym sądzić. Człowiek z reklamówką na głowie Jadąc do stajni już piąty dzień pod rząd, zadawałam sobie w myślach pytanie: Kiedy się skończy nasze Eldorado? Podskórnie czułam, że „nic nie może przecież wiecznie trwać…”, a to, że dobra passa ze Spartkiem nigdy nie trwa za długo, wiedziałam najlepiej. Zauważyłam też, że poprzedniego dnia Spartek wykazywał trochę mniej chęci do pracy na linie – nie to żeby się strasznie buntował, ale podłoże nam się trochę pogorszyło, a i zaczynało to być dla niego po-prostu nudne. Huculski umysł nie znosi monotonii we wszystkim, oprócz jedzenia – tu robi wyjątek. Ma być dużo i każdego dnia! Zaś co dotyczy pracy, to wypadałoby już nieco zadania urozmaicić. Dlatego też wczoraj jechałam do stajni z zamiarem, że popracujemy pod siodłem. Daaaawno nie wsiadałam, bodajże od października. W październiku zaś, na naszej przedostatniej jeździe, przytrafiła nam się niezbyt miła przygoda. Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło, ale pewien niepokój pozostał. Kłusowaliśmy sobie po ujeżdżalni, wszystko pięknie-ładnie, aż tu nagle…. Ale po kolei. Ujeżdżalnia jedną stroną graniczy bezpośrednio z lasem, co zazwyczaj trochę konie niepokoi. Spartan nie jest wyjątkiem. Zmierzaliśmy więc sobie kłusem po łuku, w kierunku strasznego lasu, aż nagle mój koń wykonał w miejscu obrót o 180 stopni i pogalopował w przeciwną stronę. Mniej więcej w połowie drogi w poprzek ujeżdżalni znów wykonał obrót o tyle samo stopni, tak by ponownie obrócić się w kierunku lasu i zatrzymał się w miejscu, fukając i łypiąc spode łba w krzaki. Czy się utrzymałam na koniu, biorąc pod uwagę fakt, że średnio radzę sobie w galopie, już o obrotach w powietrzu nie wspominając? Otóż tak, ale w dziwnej pozie: wisiałam pod szyją Spartka, trzymając się jakimś cudem jedną nogą zwisającego strzemienia, drugą chyba próbując chwycić się powietrza i obejmując szyję konia. Dyndałam tak chwilkę, Spartan patrzył w krzaki, a ja błyskawicznie rozważyłam dwa możliwe scenariusze – mogę teraz po prostu delikatnie „glebnąć” tuż przed koniem albo próbować się wczołgać z powrotem w siodło. Właściwie, pierwsza opcja wcale nie była zła – do ziemi było naprawdę niedaleko, pode mną – miękki piasek, praktycznie można by to było podciągnąć pod zeskoczenie z konia. Żadna tam ujma na honorze, zwłaszcza że zero świadków. Ale druga opcja wydała mi się bardziej kusząca, tym bardziej że koń stał i trzymał szyję mocno, bym nie spadła. Zaczęłam wciągać się na koński grzbiet, dosłownie po centymetrze przesuwając nogę coraz wyżej w siodło. Spartek czekał, a wręcz – zdaje się – starał się podnieść szyję wyżej, by mi pomóc. Na pewno zaś stał jak wryty w miejscu, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Po chwili cudem znalazłam się z powrotem na koniu, Spartan odetchnął i ruszyliśmy w kierunku „strachu”, by sprawdzić, co by to mogło być, bo ja naprawdę nic tam wcześniej nie zauważyłam. No i masz ci los – po chwili z krzaków wyłania się grzybiarz z białą reklamówką na głowie, zamiast czapki tudzież parasola. Bo trochę w tym dniu padało. Czy koń miał prawo się przestraszyć? Ależ oczywiście, też bym się przestraszyła, bo twarzy człowieka wcale nie było widać spod reklamówki, a ruchy miał niemalże kocie – jak to wytrawny grzybiarz! Tak że mieliśmy ze Spartkiem przygodę na jesieni, po której jeszcze raz czy dwa wsiadałam, a potem jakoś się nie składało… No i miałam w pamięci te „piruety w galopie”, które z ledwością wysiedziałam (no, powiedzmy, z małą korektą). Jak to się mówi, jesień się skończyła, grzybiarze sobie poszli, a strach pozostał… Eldorado No więc wczoraj pojechałam do stajni z postanowieniem, że wsiadam, bo koń mi się znudzi bieganiem w kółko i – że tak powiem – skończy się Eldorado… Idąc po konia na padok, w myślach obliczałam, który to dzień z rzędu Spartek jest grzeczny… I co to, do diaska, ma znaczyć??? Czy i tym razem grzecznie pójdzie ze mną popracować? No i udało się po raz szósty z rzędu! Nasz absolutny rekord! Mało tego, kiedy Czesiek spróbował mnie odgonić od Spartka (haha, śmieszne to było i urocze) i w końcu stanął na naszej drodze do wyjścia, bym tylko nie zabierała kumpla, Spartan mnie zaskoczył. Położył na Czesława uszy, zrobił wredną huculską minę, wyraźnie dając koledze do zrozumienia, że teraz nie ma czasu na głupie igraszki – że On ma teraz Trening! Byłam dumna z mojego hucuła, że wybrał pracę ze mną. Podczas czyszczenia i siodłania wszystkie znaki na niebie, ziemi i koniu 😉 świadczyły o tym, że jest zachwycony perspektywą pracy pod siodłem. Ryjek mu się śmiał, aż popręg ciężko było dopiąć 🙂 Wkroczyliśmy dostojnie na plac do jazdy i – o niebiosa – co to była za praca! Nigdy, absolutnie nigdy w życiu, Spartan nie wykazał tyle energii i chęci do ruchu naprzód, zresztą, do cofania też – jak trzeba było! Kłus niemalże na samą moją myśl o kłusie! Dodawanie na delikatny dotyk łydką! Utrzymanie tempa niemalże przez cały czas, energia, ruch z opuszczoną głową, niekiedy w pięknym niskim ustawieniu – coś pomiędzy szorowaniem nosem po ziemi a tzw. żyrafą! Starałam się jedynie nie przeszkadzać Spartkowi – myślą ani czynem. Po raz pierwszy nie musiałam go „pchać” do przodu, popędzać, prosić i egzekwować. Z pewnością chętnie by też pogalopował, ale to zostawiłam sobie na następne treningi – wszak sama nie byłam do tego gotowa. Mijając ścianę lasu, Spartek chyba przypominał sobie fakt, że niektórzy ludzie zakładają worki foliowe na głowę i chowają się w krzakach… Wówczas nieco bardziej uważnie spoglądał w stronę lasu, ale szedł dalej, nie zmieniając tempa. Dlatego też właśnie w tym miejscu, gdzie na jesieni zdarzyła nam się nasza „mała wpadka”, zatrzymywałam Spartka co któreś okrążenie, dawałam kawałek jabłka, chwaliłam za piękne i spokojne zatrzymanie i ruszaliśmy dalej – kłusem z miejsca! Echhh, co to były za chwile! Na koniec, w ramach nagrody za piękny trening, zaproponowałam Spartkowi połażenie po płachcie, przechodzenie i cofanie między drągami i parę ruchów bocznych. On doskonale wie, że te ćwiczenia zostawiamy sobie na deser, więc zazwyczaj po ich wykonaniu nie było już mowy o ponownym zakłusowaniu – gdy prosiłam, był bunt. Wczoraj pokusiłam się i to, by przejść jeszcze raz do kłusa (bo wiadomo – dasz rękę, to ci urwą po łokieć!). No i przeszedł do kłusa bez większych oporów, więc i ten mój fortel wczoraj uszedł mi na sucho! No sama nie wiem, co o tym sądzić… Szok. Niedowierzanie. I pytanie – o czym to ja będę pisać, jak mi się koń „naprawi” ostatecznie? Co będę tak przeżywać? Czym się dzielić? Na kogo zwalać winę za swoje jeździeckie niedołęstwo? Przecież nie mogę pisać, jak jest wspaniale, bo i o czym tu pisać? Ot, zagwozdka… W Radiu 90 2 czerwca 2013 / 19:12 KONKURS: Dzień Dziecka w Radiu 90 – galeria zdjęć! cz. II Chcesz, by Twoje dziecko przeżyło fascynującą przygodę, jaką jest udział w sesji zdjęciowej? Nie zastanawiaj się długo, sam pstryknij fotkę swojej pociechy, przyślij do nas i weź udział w konkursie. Do wygrania profesjonalna sesja, którą wykona specjalistka od fotografii dziecięcej! 2 czerwca 2013 / 19:12 KONKURS: Dzień Dziecka w Radiu 90 – galeria zdjęć! cz. III Chcesz, by Twoje dziecko przeżyło fascynującą przygodę, jaką jest udział w sesji zdjęciowej? Nie zastanawiaj się długo, sam pstryknij fotkę swojej pociechy, przyślij do nas i weź udział w konkursie. Do wygrania profesjonalna sesja, którą wykona specjalistka od fotografii dziecięcej! 1 czerwca 2013 / 13:15 KONKURS: Dzień Dziecka w Radiu 90 – zobacz zdjęcia! Chcesz, by Twoje dziecko przeżyło fascynującą przygodę, jaką jest udział w sesji zdjęciowej? Nie zastanawiaj się długo, sam pstryknij fotkę swojej pociechy, przyślij do nas i weź udział w konkursie. Do wygrania profesjonalna sesja, którą wykona specjalistka od fotografii dziecięcej! 30 maja 2013 / 17:42 Poznajcie „Kokoszyczanki”! Śpiewają od roku i choć dopiero szlifują swoje umiejętności, to już mają za sobą pierwsze występy, na których prezentowały swój program. Chór "Kokoszyczanki" to zespół, jaki powstał przy Kole Gospodyń Wiejskich w Kokoszycach. 30 maja 2013 / 14:00 Dni Rybnika: już w połowie czerwca koncerty, turnieje, uliczne parady i spektakle Czas na Dni Rybnika! Zapowiadamy: i koncert grupy Zakopawer, i paradę orkiestr, i przegląd teatrów dziecięcych, i konkurs na najlepszy rybnicki kołocz czy rzuty do celu śmieciami. Będą też rzeźby z pet'artu i premiera nowego rybnickiego HeyNowu! Posłuchaj a nabierzesz apetytu na czerwcową zabawę w Rybniku! 30 maja 2013 / 10:27 Dzieci to mali artyści! "Śpiewać każdy może". Tak brzmi wyświechtane hasło, ale specjaliści od śpiewu i muzyki podkreślają, że szczególnie dzieci śpiewać powinny. Tak mówi Anna Urbańczyk, dyrektorka Szkoły Muzycznej w Rydułtowach, która przygotowała dzieci z miejscowego Przedszkola Pod Nutką do nagrania własnej piosenki. 29 maja 2013 / 20:29 Międzynarodowy Festiwal Czytania nad Olzą otwarty! Galą w teatrze imienia Adama Mickiewicza w Cieszynie zainaugurowano tegoroczną edycję imprezy, która ma zachęcać i małych, i dużych do czytania. Choć mówi się głównie o czytaniu dzieciom, to specjaliści nie mają wątpliwości, że przede wszystkim najmłodszym trzeba dawać dobry przykład. 28 maja 2013 / 16:11 Festyn Rodzinny w Chwałowicach – fotorelacja W minioną niedzielę ( w Parku Górnika za Domem Kultury w Rybniku-Chwałowicach zorganizowano Festyn Rodzinny. Przygotowano wiele atrakcji dla dzieci i dorosłych. Zbudowano także wioskę historyczną, w której Bractwo Rycerskie Ziemi Rybnickiej stworzyło prawdziwe obozowisko. 27 maja 2013 / 17:00 Są piękni, uśmiechnięci i z nadzieją patrzą w przyszłość To o uczestnikach projektu "Wydobyć i dostrzec piękno", jaki realizowało wodzisławskie Stowarzyszenie "Razem Raźniej". Przypomnijmy: grupa osób niepełnosprawnych lub borykających się z przewlekłymi chorobami brała udział w warsztatach prowadzonych przez terapeutę, a także w sesjach zdjęciowych. 26 maja 2013 / 07:30 Czas na „HeyNow”! Czyli rybnicki hejnał w zupełnie nowej oprawie Hejnał Rybnika - kompozycja Jacka Mirosława Błaszczyka - grana co godzinę z ratusza dostała nowe życie. Rybniccy artyści nagrali piosenkę promującą miasto, inspiracją i podstawą linii melodycznej jest właśnie hejnał. 24 maja 2013 / 08:40 Gumball 3000 – supersamochody przejechały przez region. Oto Wasze zdjęcia Wczoraj ( późnym popołudniem przez nasz region przejechał peleton najdroższych sportowych samochodów świata. To uczestnicy rajdu Gumball 3000. Impreza organizowana jest od 1999 roku, po raz drugi trasa przebiegała przez Polskę. A oto ponad setka nadesłanych przez Was zdjęć! 22 maja 2013 / 19:41 „Bo to jest nasz dziecięcy świat. My chcemy w nim beztrosko żyć” Marka Fibica z Krzyżkowic poznaliśmy przed Euro 2012, kiedy zaprezentował nam swój Euro Song. Teraz przygotował piosenkę „Dziecięcy świat". Teledysk powstał w przedszkolu "Pod Nutką" w Rydułtowach. Swoją premierę piosenka będzie miała w czwartek ( w Rydułtowskim Centrum Kultury. ‹1...207208209210211...240› Zamiar należy jednak jeszcze wprowadzić w czyn… wiosna_1 – tak powiedzieć najprościej, trudniej się zmobilizować. Nie ma diety cud – mówi nam dietetyczka Magdalena Szala i nie pozostawia złudzeń: nie da się schudnąć w 5 minut: Trochę musi to potrwać – mniej więcej dwa, trzy, a czasem cztery miesiące, w zależności od tego, ile chcemy schudnąć. Taki zdrowy spadek w ciągu tygodnia to koło 1-1,5 kilograma. W zależności od tego, ile chcemy schudnąć, tyle czasu musimy na to poświęcić. Wiadomo, że każdy organizm jest inny i każdy będzie chudł w innym tempie. Ponadto wpływ ma na to nasz wiek, nasza gospodarka hormonalna, wiele zależy także od czynników genetycznych. wiosna_2 Nie wybierajmy diety na własną rękę: Jeśli chcemy dobrze schudnąć, żeby ta waga się później utrzymała, to najlepiej udać się do specjalisty, który dietę dopasuje indywidualnie – w zależności od naszej wagi, wieku, wzrostu, zapotrzebowania energetycznego, od tego, jaką pracę wykonujemy – żebyśmy nie wylądowali w szpitalu. Nie ma dobrego okresu, kiedy można chudnąć. wiosna_3 Skoro już mowa o ćwiczeniach, o mięśniach… to u nas trener Dawid Trella. Jak twierdzi osoby, które przychodzą do siłowni można sklasyfikować w trzy kategorie: Pierwsza grupa to osoby, które chcą poprawić swoją sylwetkę, druga – poprawić swoją kondycję, trzecia – tak zwani sezonowcy. poprawa sylwetki dotyczy najczęściej osób między 20 a 40 roku życia. Nad kondycją pracuje najwięcej osób po 50 roku życia, które wykorzystują fitness kluby, by opóźnić procesy starzenia i podtrzymać witalność. Trzecia kategoria, osoby, które chodzą sezonowo, odwiedzają nas, by chwilowo poprawić sylwetkę, odwiedzają nas sezonowo, a szkoda, bo tylko systematyczne ćwiczenia dają właściwy efekt. wiosna_4 Złota zasada jeśli chodzi o minimalną dawkę ruchu, to 3 razy w tygodniu po 30 minut. Jednak zdaniem Dawida Trelli to za mało: Tutaj ja bym zwiększył czas do przynajmniej 60 minut treningowych. Musimy mieć na uwadze, że u większości ludzi tkanka tłuszczowa spalana jest po 30 minucie wysiłku. wiosna_5 Trendy w fitnessie? Na wiosnę siłownię najczęściej odwiedzają panie. Panów też nie brakuje, ich z kolei ambicja pcha do kłopotów z przetrenowaniem: wiosna_6 Zachęcamy do uprawiania sportów!

najpierw masa potem rzeźba reklama radiowa